Kiedy w naszym świecie pojawia się nowy członek rodziny, świat wywraca się do góry nogami. W naszym przypadku było bardzo podobnie. Działo się naprawdę sporo - podcięcie wędzidełka, kilkudniowy pobyt w szpitalu, wyboista "droga mleczna", problemy połogowe -
bez wdawania się w szczegóły - no było co robić! Nieraz dzieje się tak dużo,
że najzwyczajniej w świecie nie wystarcza czasu, aby wpleść w kalendarz miejsce na sesję noworodkową.
bez wdawania się w szczegóły - no było co robić! Nieraz dzieje się tak dużo,
że najzwyczajniej w świecie nie wystarcza czasu, aby wpleść w kalendarz miejsce na sesję noworodkową.
Dla takich rodzin jest alternatywa - spotkanie w ramach sesji niemowlęcej. Dla mnie nie ma znaczenia, czy Dzieciątko ma tydzień, miesiąc czy pół roku. Każdy czas jest warty zapamiętania
i widzę po sobie, jak mocno zależy mi na tym, aby z każdego miesiąca mieć w aparacie choć kilka wspólnych zdjęć z Igulą. Na koniec wywołam z nich album roczny i za kilka lat będziemy go wspólnie oglądać. Właściwie to "je" bo za kilka lat powinno się ich trochę uzbierać.
i widzę po sobie, jak mocno zależy mi na tym, aby z każdego miesiąca mieć w aparacie choć kilka wspólnych zdjęć z Igulą. Na koniec wywołam z nich album roczny i za kilka lat będziemy go wspólnie oglądać. Właściwie to "je" bo za kilka lat powinno się ich trochę uzbierać.
Z Wiktorią na sesję umawiałyśmy się od dłuższego czasu, ale kilka czynników złożyło się na fakt,
że spotkałyśmy się, gdy Lusia przestała być noworodkiem. Dumnie wkroczyła w nowy etap, zwany niemowlęctwem. Ale sami przyznajcie jako niemowlak prezentuje się równie uroczo <3
że spotkałyśmy się, gdy Lusia przestała być noworodkiem. Dumnie wkroczyła w nowy etap, zwany niemowlęctwem. Ale sami przyznajcie jako niemowlak prezentuje się równie uroczo <3